Kraina Rozkoszy

Tu rozkosz nie jedno ma imię

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2021-10-13 20:46:46

Bertram Fuchs
Użytkownik
Dołączył: 2021-10-11
Liczba postów: 4
WindowsChrome 94.0.4606.81

Punkt widokowy

Nieco ponad kilometr od rogatek miasta znajdowało się pewne specyficzne miejsce. Na niewielkim wzniesieniu i bardzo skrajnym obrzeżu lasu znajduje się obrodzony balustradą punkt widokowy. Osadzony jest w tak strategicznym miejscu, że styka się ze szlakiem turystycznym z którego korzystają amatorzy pieszych wędrówek, ale też jest dość blisko jednej z dojazdowych dróg do miasta, gdyby ktoś chciał zostawić na pobliskim parkingu swoje auto i wybrać się na spacer. Miejsce zaś typowe dla wielu sobie podobnych. Prócz wspomnianej balustrady zapewniającej pewną ochronę przed bardziej stromym zboczem znajdowało się tutaj kilka ławeczek, zadaszone miejsce na rozpalenie ogniska bądź zrobienie grilla oraz nieduża, drewniana altana do której można było swobodnie wejść i choćby skryć się przed deszczem czy też po prostu chwilę odpocząć. Nic specjalnego, ale czegóż więcej było potrzeba? Co zaś do głównego punktu programu. Widok był interesujący. Oczywiście panorama byłaby jeszcze ciekawsza gdyby wzniesienie było wyższe, ale nawet mimo tego można było stąd swobodnie obserwował miasto, jak też i rozciągający się po zachodniej stronie las.

Wiadomość dodana po 27 min 38 s:
Bertram zaczął rozmowę już w drodze do celu jakim był punkt widokowy za miastem. Samochód zostawił przy szosie, na żwirowym parkingu i ruszył wydeptaną ścieżyną między drzewami. Dlaczego akurat tutaj? Cóż, miał swoje powody dla których wolał odbyć tego typu rozmowę gdzieś z dala od wszystkich. Po prawdzie to miał nadzieję, że nie będzie musiał odbywać tego typu konwersacji w ogóle. A jeśli już, to nie tak prędko. Życie jednak płata figle...
-Tak, doskonale Cię rozumiem Steve. Ale mnie to już nie interesuje.
Niski ton głosu mężczyzny był dość spokojny, choć gdzieś na końcu wymawianych słów można było wyczuć lekką nutkę irytacji. Miarowe kroki, jakie stawiał Bertram, które mogły się kojarzyć z koszarowym marszem również nie świadczyły o relaksie czy wuluzowaniu.
-Nie. Zupełnie nie. To nie pierwszy raz gdy zdarza się coś takiego. Wiesz o tym doskonale. Jemu podobnych wyciągało się z większego bagna.
Kolejne kroki, kolejne metry. Pan Fuchs już na pierwszy rzut oka nie wyglądał na przechadzającego się turystę. Dżinsowe spodnie, spięte skórzanym pasem, w nie wpuszczony granatowy T-shirt, na który narzucona była również dżinsowa kamizelka bez rękawów. Ta ostatnia dość frywolnie rozpięta. Na stopach podbite, skórzane buty. Sznurowane sięgające kostki. Do tego srebrny zegarek na nadgarstku oraz jakiś wisior z celtyckim krzyżem na szyi. Tyle można było dostrzec widząc idącego z telefonem mężczyznę. Póki co jednak, człek miał na tyle szczęścia, że na nikogo nie trafił.
-Uspokój się. Steve... Steve! Nie krzycz do kurwy nędzy!
Bertram nie krzyknął. To było raczej podniesienie tonu w akompaniamencie gardłowego warknięcia na końcu. Mężczyzna jednak przystanął. Zrobił pauzę, zaczerpnął powietrza i znów przyłożył słuchawkę do ucha. Wznowił marsz wchodząc już na obszar widokowego punktu.
-Powtórzę raz jeszcze. Mnie już tam nie ma. Mnie to nie dotyczy. To teraz Twoja brosza. Jako jeden z nielicznych dostałeś mój nowy numer i liczyłem na to, że nie będziesz mi zawracał głowy byle pierdołą, tak?
Mężczyzna znów przystanął rzucając tylko przelotnie okiem na drewnianą altanę od której strony akurat wszedł na plac. Szybko jednak uwagę znów przeniósł na swojego rozmówcę.
-To część tego biznesu. A Gill ćpał i ćpać będzie. Szczyl myśli, że jest nieśmiertelny jak pierdolony Ozzy! W niejedno jeszcze się właduje, ale póki nie zrobi głupoty, która przekreśli jego karierę trzeba mu ratować tyłek. Dasz sobie z tym radę. Wiesz co robić. Po prostu nie panikuj. Nie takie rzeczy już przerabialiśmy. Ok?
Chwila pauzy, gdzie ze strony Bertrama można było słyszeć tylko oddech. Nieco przyspieszony, lecz mimo wszystko miarowy i rytmiczny.
-No! Zuch chłopak. Trzymaj się.
Kolejne oderwanie telefonu od twarzy i tym razem kciuk już przesunął ekran ewidentnie kończąc rozmowę. Urządzenie powędrowało do wewnętrznej kieszeni kamizelki i tak na dobrą sprawę Bertram dopiero teraz zrobił ostatnie kroki, które wyłoniły go zza altany i dopiero teraz mógł rzucić okiem na całe to miejsce. Dopiero teraz więc mógł się przekonać czy jest tu sam, czy jednak nie...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
animppl-warframe - seriesmta - avastandarpg - doublekill - instictmta